EDUKUJEMY POKOLENIA
ABY RAZEM TWORZYĆ DOBRE ŚRODOWISKO
EGZEKWUJEMY PRAWA
ZWIERZĄT GOSPODARSKICH
CHRONIMY
ZAGROŻONE GATUNKI
Zwierzęta są najlepszymi przyjaciółmi człowieka – z całą pewnością nie można temu zaprzeczyć. Co więcej, ich przyjaźń nie objawia się jedynie poprzez wierne towarzyszenie nam na co dzień, wspólne zabawy czy obrona naszego domu. Może przydarzyć się tak, że zwierzę nie tylko może pomóc poprawić stan naszego zdrowia przy wielu poważnych chorobach, ale także uratować nam życie.
Rola psów w ratownictwie jest niezastąpiona i nie ma służby ratowniczo – poszukiwawczej w której nie pracowałyby psy. Jeden dobrze wyszkolony pies jest w stanie dorównać od kilku do kilkunastu ratowników, w zależności od tego na jakim terenie pracują. To, co daje im przewagę nad ludźmi, to niezwykle wyczulony nos, który jest w stanie wychwycić znacznie więcej zapachów niż człowiek. Sprawdza się to przy poszukiwaniach ludzi zaginionych lub przysypanych gruzem po katastrofie czy śniegiem po lawinie.
W Polsce, prócz psów służących w policji, najwięcej pracuje ich w Górskim Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym (GOPR) oraz w Wodnym Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym (WOPR). Zwierzę, które zostaje wybrane do pracy w ratownictwie powinno mieć odpowiednie cechy: musi być odpowiednio duży, aby podołać powierzonym zadaniom, inteligentny oraz nie może przejawiać absolutnie żadnej agresji w stosunku do ludzi. Kiedy zostanie wybrany, rozpoczyna swoje szkolenie już od 8.-9. tygodnia życia. Trwa ono przez trzy lata, jednak później również przechodzi treningi, więc można powiedzieć, że jego nauka trwa przez całą służbę. Żeby szkolenie odniosło jakiekolwiek efekty, musi ono stanowić dla psa zabawę. Nie znaczy to jednak, że nie jest to też ciężką pracą, zarówno dla przewodnika jak i czworonoga. Jedno z najtrudniejszych zadań mają przed sobą psy lawinowe, które muszą wyczuć ludzi przysypanych nawet siedmioma metrami zwałów śnieżnych. Tego typu akcje są tym bardziej utrudnione przez zbyt niskie lub zmienne temperatury. Z racji występowania lawin w wysokich partiach górskich, teren jest bardzo mocno nachylony, istnieje też ryzyko powtórnych lawin, które zagrażają ratownikom. Jak w każdej ratowniczej akcji, ogromne znaczenie ma czas – im więcej go upływa, tym mniejsze są szanse na uratowanie życia. Dlatego tak ważny jest czuły, psi węch, który może odkryć znacznie więcej niż ludzkie zmysły w tym samym czasie. Podobnie trudne zadanie mają psy pracujące w ratownictwie wodnym. Tutaj „kariera zawodowa” psa opiera się na czterech szczeblach, które osiąga po zdaniu odpowiednich testów i przebyciu szkoleń przygotowawczych. W pierwszej kolejności jest psem stażystą, następnie „awansuje” na młodszego psa wspomagającego ratownika, psa wspomagającego ratownika, a na końcu samodzielnego psa ratownika. Te psy muszą sprawdzić się w ratowaniu ludzi tonących, spanikowanych, określanych mianem „agresywnych” lub też osób nieprzytomnych. Muszą też pomagać swoim ludzkim partnerom, między innymi dostarczać potrzebny im sprzęt, czasem muszą holować łódź.
Zarówno psy pracujące w WOPRze jak i GOPRze muszą odznaczać się wysoką sprawnością fizyczną i bezwzględnym posłuszeństwem wobec człowieka. I choć wydaje nam się, że czasem to zwierzęta nie byłby w stanie sobie bez nas poradzić, tak naprawdę okazuje się, że niejednokrotnie mogą uratować nam życie.
Wszystko w psich łapach
O tym, jak niekiedy wiele zawdzięczamy naszym czworonogom pokazują przypadki dwóch niezwykle dzielnych i mądrych psów, które ocaliły wiele ludzkich istnień. Jednym z nich jest słynny pies Barry – bernardyn, który służył w schronisku na Przełęczy świętego Bernarda w latach 1800-1812. Przypisuje mu się ocalenie czterdziestu osób przysypanych przez lawiny. Gdy się zestarzał i nie był już zdolny do pełnienia służby, został przekazany do Berna, gdzie spędził swoją „emeryturę” aż do naturalnej śmierci w 1814r. Drugim czołowym przykładem jest nie mniej znany Balto – pies rasy Siberian Husky, żyjący w latach 1922-1933. W marcu 1925 roku w mieście Nome na Alasce stwierdzono przypadki błonicy u kilkoro dzieci. Wkrótce pojawiły się kolejne, a miastu groziła epidemia. Niezbędne do powstrzymania zagrożenia szczepionki mogły zostać dostarczone drogą kolejową tylko do Nenana, odległego od Nome o 1000 km. Z powodu silnego wiatru,m przekraczającego 100 km/h i temperatury sięgającej -40ºC dostarczenie ich drogą powietrzną lub wodną było niemożliwe. Posłano więc 20 psich zaprzęgów, których zadaniem było dostarczenie paczki do celu. W wiosce Bluf, oddalonej od Nome o 85 km, przekazano szczepionki Gunnarowi Kassenowi właścicielowi zaprzęgu, którego liderem był Balto. Krótko po wyruszeniu w trasę, Kassen zapadł na ślepotę śnieżną. Zdany był tylko na Balto, który bezbłędnie poprowadził oślepionego przewodnika do domu, dostarczając leki i zapobiegając tym samym śmierci dzieci.
Zawsze, by pomóc
Pozostaje jeszcze pytanie – co dzieje się z psimi ratownikami, kiedy skończą swoją służbę? Oczywiście, mogą doczekać się spokojnej emerytury pod okiem swoich przewodników lub znaleźć dom u kogoś innego. Osoba ta jednak musi spełnić odpowiednie kryteria. W Stanach Zjednoczonych istnieje przepis, który nakazuje udowodnienie nowemu opiekunowi, że ten nie będzie pozostawiał emerytowanego psa policyjnego samego na dłużej niż 4 godziny dziennie. Są jednak przypadki, kiedy taki pies nadal pomaga ludziom – bierze udział w dogoterapii, która szczególnie przydaje się dzieciom z problemami: może pomóc w eliminacji agresji i autoagresji, wspomaga rozwój umysłowy czy koncentrację. Osoby niepełnosprawne, dzięki więzi z psem czuje się lepiej we własnym środowisku i łatwiej nawiązuje kontakty społeczne. Podobną rolę spełniają również konie w czasie hipoterapii, która jest świetną metodą rehabilitacji, nie tylko dzięki ćwiczeniom odbywającym się na końskim grzbiecie, ale również dzięki bliskiemu kontaktowi ze zwierzęciem.
Bohaterowie
Gdy mówimy o bohaterach, często przed naszymi oczami stają pewne osoby – niemal zawsze osoby. Należy jednak pamiętać, że wśród bohaterów jest też całe mnóstwo zwierząt, które żyją dla ratowania ludzkiego życia i zdrowia, poświęcają się bezwzględnie powierzonym obowiązkom, a przez swoich przewodników traktowane są na równi z ludźmi – jako członkowie zespołu, którego celem jest ratowanie innych. Warto o tym pomyśleć. Warto pomyśleć o tym, że im również po zakończonej służbie należy się godne życie i nasze zainteresowanie.