EDUKUJEMY POKOLENIA
ABY RAZEM TWORZYĆ DOBRE ŚRODOWISKO
EGZEKWUJEMY PRAWA
ZWIERZĄT GOSPODARSKICH
CHRONIMY
ZAGROŻONE GATUNKI
Mówi się, że „Bogu starość się nie udała”. To właśnie starości boimy się najbardziej – utraty sił, bólu zniszczonych latami stawów i kości, chorób, których z czasem może być coraz więcej. Oczywiście, aktywna starość to żaden mit i nadal możemy spotkać osoby, które na emeryturze spełniają swoje marzenia. Musimy jednak przyznać, że jest to zaledwie margines naszych drogich dziadków i babć.
Starość nie udała się także w świecie zwierząt. Chyba nikt nie zaprzeczy, że bliższe sercu wielu ludziom są obrazki pociesznych szczeniaczków i kociąt przewracających się o własne łapki. I nikt nie jet w stanie odmówić im tego uroku, który nas ujmuje i sprawia, że mamy ochotę się takim stworzonkiem zaopiekować. Wyobrażamy sobie długie spacery czy zabawy, podczas których nie ma końca radości. A później taki kudłaty maluszek układa się obok nas lub na naszych kolanach, a my nie możemy powstrzymać chęci, aby troszczyć się o niego jak najlepiej.
Starsze zwierzęta z kolei bardzo często budzą nasze współczucie. Posiwiałe pyszczki, bardziej mętne oczy, ostrożniejsze i powolniejsze ruchy budzą naszą litość. I najczęściej właśnie na litości się kończy. Zazwyczaj nawet nie rozważamy adopcji starszego zwierzęcia, z różnych powodów. Dlatego, że ze starszym pieskiem nie będzie można się już bawić, dlatego, że pojawią się choroby, które będą wymagać ogromnego wkładu finansowego i czasu, czasem dlatego, że wiemy, że śmierć po takiego zwierzaka nadejdzie szybko, a my nie będziemy mogli się z tym pogodzić.
Moja przyjaciółka wraz z narzeczonym adoptowali pieska ze schroniska. Piesek miał mieć cztery lata, okazało się jednak, że jest nieco starszy, a w dodatku ma chore oczy – na jedno nie widzi już prawie wcale, drugie zaledwie odrobinę. W tej chwili powinien być już statecznym, dojrzałym panem, jednak… on o tym nie wie. Ani niewidzące oczy, ani metryka nie przeszkadzają mu w zachowywaniu się jak mały szczeniak, domagający się zabawy. Oczywiście, męczy się znacznie szybciej i potrzebuje częstszego odpoczynku, jednak wciąż jest aktywnym, wesołym psiakiem.
W pamięć zapadły mi słowa, które padły podczas jednej z rozmów z nią: „chcę w przyszłości adoptować ze schroniska starsze psy. Wiem, że będą przy mnie krótko, a każde odejście będzie bolało, ale one zasługują na miłość”.
To są bardzo ważne słowa. I piękna postawa. O ile świat byłby wspanialszy, gdyby wyzwawało ją więcej osób.
Gdy do naszej fundacji trafiają szczeniaki, a już zwłaszcza w typie rasy, bardzo często trafiają do nowych domów w ciągu kilku najbliższych dni od pojawienia się u nas. Inne, dorosłe psy, kundelki, tkwią kojcach schroniska nawet po dziesięć i więcej lat. Uwielbiam do nich jeździć, wyprowadzać na spacery, drapać za uchem i jednocześnie boli mnie serce, bo widzę, jak każdy z nich lgnie do człowieka, jak bardzo chce być przytulony, wygłaskany, pójść na spacer ze swoim własnym opiekujnem, który poświęciłby mu swój czas i życie. Działacze zwyczajnie nie są w stanie poświęcić tyle czasu, na ile każdy z nich zasłużył – w końcu muszą opiekować się wszystkimi. Są takie psy, u których wydaje mi się, że widzę brak nadziei. A każdy kolejny rok w schronisku jest jak wyrok. Każdy kolejny rok zwiększa szansę na to, że zwierzak spędzi w schronisku resztę swojego życia.
Dlatego, jeśli kiedykolwiek będziesz rozważał adopcję zwierzęcia, proszę, zastanów się przynajmniej nad przygarnięciem staruszka. To prawda, że będzie wymagał więkzej troski, ale z pewnością obdarzy Cię niepojętą wręcz miłością. Proszę, spraw, aby jego jesień życia była pełna kolorów, a nie samotności.