EDUKUJEMY POKOLENIA
ABY RAZEM TWORZYĆ DOBRE ŚRODOWISKO
EGZEKWUJEMY PRAWA
ZWIERZĄT GOSPODARSKICH
CHRONIMY
ZAGROŻONE GATUNKI
Koń ten żył jak każdy inny osobnik swojego gatunku. Posiadał swoją stajnię, swój boks i swojego Pana. Każdego ranka był wypuszczany na padok, gdzie mógł skubać zieloną, soczystą trawę oraz sianko. Wygrzewając się na słońcu, nie potrafił oprzeć się wrażeniu, że jego życie jest w sumie trochę monotonne. Któregoś dnia, stojąc na łące pomyślał: „Patrzę w niebo, macham ogonem, zajadam sianko… dzisiaj, jutro i pojutrze…ach, jak dobrze byłoby zaznać czegoś więcej”. Jeszcze wtedy nie spodziewał się, jaka sława go czeka.
Pewnego ranka doszły go słuchy, że berlińczyk nazwiskiem Wilhelm von Osten, próbuje dowieść, iż zwierzęta są inteligentniejsze niż się wszystkim wydaje. „Osten? Coś mi mówi to nazwisko…hm… Acha! To przecież mój Pan!” – pomyślał uradowany Hans. Właściciel konia długo nie czekał na rozpoczęcie swoich eksperymentów. Zaczął uczyć Hansa porozumiewania się z ludźmi. Jak to robił? Za pomocą kręgli. Ustawiając je na stole, wymawiał na głos liczbę kul, po czym chwytał konia za kopyto i stukał nim o podłoże tyle razy, ile wynosiła ich ilość. Stopniowo zaczął on zastępować wymawianie liczby kręgli, cyframi pisanymi na tablicy. Po pewnym czasie stworzył specjalną planszę, umożliwiającą Hansowi komunikację w języku niemieckim. W ten sposób ogier nauczył się cyfr, liczb, podstawowych działań matematycznych, tj. dodawanie, odejmowanie, mnożenie oraz dzielenie, a także alfabetu. Człowiek zaś stworzył system porozumiewania się konia poprzez stukanie kopytami.
Hans przez długi czas był traktowany jako wybitnie inteligentny koń. Które zwierzę bowiem potrafi odpowiadać na pytania, dotyczące daty czy rachunków matematycznych i które potrafi rozróżniać akordy muzyczne od dysonansów? Koń ten cieszył się więc rosnącą popularnością. Ówczesna prasa biła się o artykuły jemu poświęcone. Każdy chciał Hansa poznać, każdy chciał go zobaczyć na własne oczy i każdy chciał go dotknąć. A przede wszystkim przekonać się o jego zdolnościach. Niestety po pewnym czasie coś się w życiu Hansa zmieniło. Właściwie ktoś. Wilhelm von Osten sprzedał konia innemu człowiekowi – Karlowi Krallowi, przemysłowcowi, który sam kontynuował szkolenie zwierzęcia.
Hans nie mógł narzekać na brak wielbicieli, jednak nie tylko oni go otaczali. Wraz z upływem czasu, pojawiało się również coraz więcej ludzi przekonanych o fałszerstwie działań właściciela konia. Zaczęto powoływać liczne komisje, m. in. tzw. „Komisję Hansa”, próbującą zweryfikować posiadane przez niego umiejętności. Badaniom podjęli się psychologowie, fizjologowie, weterynarze, a także dyrektorzy ogrodów zoologicznych, cyrków, a nawet oficerowie kawalerii. Żadnemu z nich nie udało się dowieść oszustwa.
Dopiero psycholog nazwiskiem Oskar Pfungst zdecydował się na dokładniejszą, a co najistotniejsze – bezpośrednią analizę. Poddawał Hansa doświadczeniom naukowym, zadając mu pytania w nieco innych warunkach, niźli jego poprzedni właściciele. Izolował go od obserwatorów, a do zadawania pytań angażował różne osoby, ażeby żadna z nich nie mogła nawiązać bliższej relacji z koniem. Zakładał mu klapki na oczy celem uniemożliwienia obserwacji oraz nie pozwalał samemu sobie na poznanie odpowiedzi zadawanych pytań, gdyż znając je, mógł nieświadomie dawać wskazówki ogierowi. Eksperyment Hansa nie dowiódł oszustwa, ale pokazał zupełnie inną logikę działania. Według niego koń nie zastanawiał się nad pytaniami, ale wnikliwie obserwował zachowania człowieka oraz reakcje ludzi, którzy oczekiwali odpowiedniego wyniku. Hans więc, mimo że nie znał alfabetu i liczb, to potrafił odczytywać emocje z ludzkich gestów oraz zachowań.
Konie to bez wątpienia inteligentne zwierzęta i nie ma co temu zaprzeczać. Starożytne plemiona słowiańskie wykorzystywały je jako czynnik, decydujący o nowym przywódcy. To zwierzę wybierało władcę, mającego rządzić przez następne lata. Poza tym potrafią one z powodzeniem odczytywać sygnały i bodźce, dochodzące z otoczenia, dzięki czemu dzikie konie niejednokrotnie unikają grożących im niebezpieczeństw. Udowodnione jest również, że wyczuwają one emocje, kierujące człowiekiem. Ich nie da się oszukać.
Hans więc, mimo że nie potrafił czytać, to niewątpliwie namieszał w dziedzinie psychologii. Nieświadomie stał się żywym dowodem na to, że konie posiadają niesamowite umiejętności. Można z całą pewnością powiedzieć, że nasz mały bohater był wyjątkowy. Różnił się przecież od innych koni, których nie dało się nauczyć odpowiedniego reagowania na otrzymane z zewnątrz bodźce oraz informacje zasłyszane ze strony człowieka. Może i nie nauczymy naszych koni pisać i czytać, ale my sami możemy się od nich wiele nauczyć.