EDUKUJEMY POKOLENIA
ABY RAZEM TWORZYĆ DOBRE ŚRODOWISKO
EGZEKWUJEMY PRAWA
ZWIERZĄT GOSPODARSKICH
CHRONIMY
ZAGROŻONE GATUNKI
Zaangażowanie zwierząt do różnego rodzaju imprez masowych jest na porządku dziennym. Festyny, pokazy, filmy, seriale, a nawet i teatr – we wszystkich tych miejscach spotkamy zwierzęta, które dokonują w naszym przekonaniu rzeczy niemożliwych. W sumie nie jest to błędne przekonanie. Bowiem większość z tych rzeczy nie leży w ich naturze. Lubimy podpatrywać życie zwierząt… właśnie – życie. Czy wybierając się do ZOO, albo parku rozrywki mamy szansę zobaczyć ich prawdziwe życie oraz naturalne, zakorzenione w pierwotnym instynkcie zachowania?
Jednym z miejsc, które ostatnimi czasy budzi wiele kontrowersji jest cyrk. Cyrk niepozbawiony zwierząt. Skaczące przez obręcze tygrysy, słonie odbijające piłkę, konie, kłusujące w rytm muzyki czy żonglujące kapucynki. Widownia, siedząc wygodnie wkoło areny, śmieje się głośno, klaszcze, bisuje, nie zdając sobie sprawy, w jaki sposób często są traktowane zwierzęta poddawane cyrkowej tresurze.
Najważniejsze kwestia. Czy zwierzęta, biorące udział w tego typu przedstawieniach robią to z własnej woli? Oczywiście, że nie. A przynajmniej nie mogą temu głośno przytaknąć, bądź zaprzeczyć. Nikt się o ich zdanie nie pyta. Liczy się zysk oraz zapewnienie widzowi dobrej rozrywki. Rozrywki, której przecież oczekuje. Tymczasem słonie, lwy, wielbłądy i konie zostają oderwane od swojego naturalnego środowiska. Rozdzielone od reszty stada, wyłapane i zamknięte w klatkach. Bowiem należy zdawać sobie sprawę, że poza areną także nie żyją one na wolności. Stają się własnością człowieka.
Przewożenie zwierząt z miejsca na miejsce, z jednego miasta do drugiego, w niekiedy za ciasnych klatkach, przywiązane do tego krótkimi łańcuchami, bez zapewnienia im godnych warunków, pozwalających na swobodne przemieszczanie się czy chociażby spokojne zjedzenie posiłku, jest częstą przyczyną problemów psychicznych. Zwierzęta te żyją w niekończącym się stresie. Nie tylko tłok i obecność wielu innych zwierząt oraz ludzi budzi ich niepokój. Także odizolowanie od pozostałych osobników własnego gatunku, pogłębiające poczucie samotności, nie wpływa pozytywnie na ich zachowania. Tak. Zwierzęta odczuwają samotność. Zwłaszcza te stadne. W wielu krajach człowiek, przygarniając pod swój dach zwierzę domowe, które w środowisku naturalnym żyje w stadzie, ma obowiązek posiadania przynajmniej dwóch osobników. Pozwala to na ich normalne funkcjonowanie. W przypadku jeżeli są one na siłę odseparowane, dochodzi do wielu schorzeń natury psychicznej, tj. zataczanie się, stałe stukanie kopytem, ciągłe rżenie, kołysanie się na boki, machanie pyskiem czy głową, albo wręcz przeciwnie, pojawiająca się apatia, senność, a nawet pobudzenie agresji, co może być szczególnie niebezpieczne dla ludzi, mających bezpośredni kontakt z tymi zwierzętami.
Inny problem stanowi sama tresura zwierząt. Poza tym, że szkolenie samo w sobie całkowicie zaprzecza ich naturalnym zachowaniom – bowiem kto widział w Bieszczadach niedźwiedzia, który tańczyłby na dźwięk trąbki? – to środki, jakie są stosowane w celu osiągnięcia zamierzonych skutków, są drastyczne i powodują cierpienie zwierząt. Przykład niedźwiedzia. Mało kto wie, że aby miś zechciał odpowiednio reagować na zasłyszane instrumenty, wykorzystuje się tzw. metodę rozżarzonych węgli. Drapieżnik zostaje wprowadzony na takowe w trakcie wypuszczania danego dźwięku. Miś odczuwając ból niezwłocznie zaczyna podskakiwać na rozpalonym podłożu, kodując w tym samym czasie brzmienie, które całemu procesowi towarzyszyło. W przypadku jeżeli następnym razem usłyszy taki sam odgłos, zaczyna powielać zaszyfrowane w jego głowie działania. Czy tego typu tresurę można określić mianem „humanitarnej”? Odpowiedź nasuwa się sama. Warto również dodać, że w szkoleniu zwierząt wykorzystuje się niejednokrotnie narzędzia, które już na samą myśl, powodują pojawienie się gęsiej skórki – pejcze, pałki, baty, liny oraz prąd elektryczny (w tym obroże, przewodzące prąd). Tego typu tresura nie jest na pewno tą, prowadzoną w celach praktycznych, np. nauczenia psa chodzenia na smyczy. To tresura stosowana przede wszystkim w celu widowiskowym – zapewnieniu człowiekowi dodatkowych atrakcji.
Czy zabrałbyś swoje dziecko do cyrku? Albo inaczej: jak często je zabierasz? Czy zastanawiałeś się kiedyś, jaki wpływ na dziecko może mieć oglądanie tego typu show? Na pewno nie pokazuje ono prawdy o zwierzętach, nie uczy, jak zwierzętami należy się opiekować, w jakich warunkach one powinny żyć. Cyrk, w którym główną rolę odgrywają małpy, foki, zebry czy koty drapieżne nie stanowi najlepszego przykładu dla Twojej pociechy. Jeżeli chcesz, aby miała ona szansę na bezpośredni kontakt z dzikimi zwierzętami, poznała ich życie od podszewki, a przede wszystkim nabrała do nich szacunku, zabierz ją do schroniska, przytułku, domu dla zwierząt, rezerwatu, parku przyrody, a nawet parku miejskiego lub lasu.
Nikt nie zabrania chodzenia do cyrku. Arena cyrkowa może być idealnym miejscem na ciekawe spędzenie wolnego weekendu. Jednak powinno wprowadzić się całkowity zakaz wykorzystywania w tego typu widowiskach zwierząt. Nie mamy bowiem stu procentowej pewności czy panuje w nich jakakolwiek kontrola nad stosunkiem wobec nich, a zapewnienia właścicieli cyrkowych nie powinny wzbudzać zaufania i stanowić kluczowego argumentu. Cyrk bez zwierząt też może być inspirujący. Człowiek w przeciwieństwie do zwierząt sam podejmuje decyzję odnośnie swojego życia. Zgadza się na długotrwałe, intensywne treningi, spory wysiłek fizyczny i publiczne występy. Żonglerzy, akrobaci, atleci, połykacze ognia… jest kogo podziwiać. Nie zapominajmy o klownach i magikach, którzy niejednokrotnie o wiele łatwiej potrafią rozweselić, nie pozostawiając żadnych wyrzutów sumienia oraz nieprzyjemnych wspomnień. Poza tym tego typu organizacje, poza występami, oferują warsztaty edukacyjne oraz zabawy dla najmłodszych widzów. Cyrkami, które porzuciły w swoich programach występy z udziałem zwierząt są m. in. francuski cyrk Baobab, brytyjski Circus Hassani oraz polski Teatr Avatar czy Cyrk Zodiak.
Możemy przeciwdziałać takim widowiskom, rezygnując z uczestnictwa w tego typu przedsięwzięciach. Brak widza, to brak cyrku, w którym wykorzystuje się zwierzęta. Opowiadaj znajomym i rodzinie o nieodpowiednim traktowaniu zwierząt oraz zachęcaj do odwiedzania aren, na których występują tylko i wyłącznie sami ludzie. W wielu krajach Europy, Azji, a nawet Ameryki, zakaz ten został prawnie usankcjonowany. Szkoda, że w naszym kraju należy na takowy jeszcze poczekać. Miejmy nadzieję, że już niedługo.
Zachęcamy do podpisywania petycji „CYRK BEZ ZWIERZĄT”! PODPISUJĘ! Dziękujemy!